Padło na miejsce, gdzie i my jeszcze nie byliśmy. Razem wybraliśmy się na białe klify Siedem Sióstr. Cudowne widoki, letnia przyjemna bryza od morza i aktywny dzień. To co tygryski lubią najbardziej! :) Angela, dzięki - bez Ciebie pewnie w ten weekend byśmy tam nie dotarli! :) A kredowe klify po prostu przepiękne.
Podreptaliśmy sobie z Birling Gap na wschód, wzdłuż klifów, które ciągną się spory kawałek.
Latarnia morska w połowie drogi do pubu, gdzie Sunday Roast może nie dorównuje temu Oxfordzkiemu, ale też daje radę.Co ciekawe, klify są całe przeorane norkami króliczków. Gdzie się nie spojrzy, tam dziura i cała sieć tuneli, widać to na niektórych częściach, gdzie klify się zarwały, tam wyraźnie widać sieć korytarzy.
Wokoło pełno ptactwa. Mewy, kawki, wrony. I jajko, które któraś mewka podkradła sąsiadom na śniadanie.
Nie, to nie zdjęcie przez pączka! ;)
To kamień, który znaleźliśmy na plaży. O taki:W niektórych miejscach trzeba zachować szczególną ostrożność, ze względu na obrywające się i osuwające klify.
W dole widać osuwiska i kawałki skał, które odpadają.
Knajpka na końcu naszej trasy. Mają dobre lokalne piwo, ale sunday roast coś tam jednak mogliby poprawić... W porównaniu z naszymi oxfordzkimi słabo wypadł, ale po takim spacerze nie było opcji - talerze wyczyszczone ;)
Owieczki, które swobodnie wypasają się na okolicznych polach.
I niespodzianka! Gdy wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli Birling Gap, trafiliśmy na odpływ!
Mieliśmy okazję przespacerować się po teraz jakże dużej plaży
Porobić zdjęcia klifom z innej perspektywy
Zobaczyć jak się skrzą w słońcu i odbijają w piasku mokrym od wody
... brytyjska 'rafa koralowa' ... ;)
Wszędzie sporo skał wapiennych porośniętych morszczynami i innymi wodorostami i glonami.
A na sam koniec, kiedy już wracaliśmy, taaaaaki zachód słońca podziwialiśmy. Szkoda, że zdjęcie nie oddaje tego, jak wielkie było to słońce!
I na sam koniec moje ulubione... :)
Prześlij komentarz
Dzięki, że zostawiasz po sobie ślad - to zawsze motywuje :)