Tak nas ujął fotograf w drodze na przełęcz d'Izoard. Nie macie wrażenia, że to wygląda jak fotomontaż, a my jak wklejeni w tło? ;) |
Zapraszam do prześledzenia całej podróży
Podsumowanie znajdziesz TUTAJ
Wpisy z kolejnych dni i odwiedzonych krain:
8&9 - Brescia i jezioro Garda
Swoją drogą, dlaczego w każdym państwie i języku Włochy to Italia, Italy? A u nas Włochy? Jak skręcone kudły jakieś... Chyba nigdy tego nie pojmę, jak można było spieprzyć tak piękną, śpiewną nazwę, jak Italia, naszymi polskimi Włochami? :P (dla chętnych tutaj wytłumaczenie prof. Miodka dlaczego właśnie Włochy, a nie Italia).
Pognaliśmy w stronę granicy włosko - francuskiej, którą przekroczyliśmy na wysokości 2744 m n.p.m. przełęczy Agnel (Col Agnel), choć wszyscy mówią na nią Angel (Anioł). Mieliśmy straszne szczęście, ponieważ dotarliśmy w momencie, gdzie dookoła nie było ani jednej chmurki, ale już 5 minut po naszym przyjeździe, z dołu napłynęły gęste, białe obłoki (magiczny widok patrzeć, jak chmura płynie na Ciebie z dołu. Wygląda to jak czary!).
Zdjęcie zrobione zaraz po naszym przyjeździe |
5 minut później |
Droga wspaniała, zrobiliśmy kilkaset zakrętów, co najmniej! Momentami na prawdę było ciasno i stromo, z boku przepaść... i jak tu się mijają kierowcy busów?? Ale Marek był w żywiole i każdy zakręt pokonał zjawiskowo, mimo przeładowanego motoru i mnie w postaci plecaczka ;)
Po drodze i na przełęczy Col d'Izoard (2360m) mnóstwo bajkersów, z kilkoma mieliśmy okazję porozmawiać. Każdy ma ciekawe opowieści i doświadczenia. Bardzo dużo par takich jak my - podróżujących po Europie na motorze.
To co dzisiaj nagrałam z GoPro będzie cieszyć nasze oczy nawet jak będziemy dziadkami :)
Obiad na wsi we Włoszech. Lokalna restauracyjka prowadzona przez jedną rodzinę. Pierwszy raz w życiu nie dostaliśmy menu. Do wyboru były kolejno dwie potrawy na przystawki, pierwsze danie, drugie i deser. Kompletnie nie potrafiliśmy się dogadać, bo nikt nie mówił tutaj po angielsku. Po kolei przynoszono nam potrawy i pokazywano, co możemy zjeść. Było smacznie :) Zostawiamy napiwek wnukowi, który nas obsługiwał i wskakujemy na motor, a 3 pokolenia prowadzące restauracyjkę wychodzą nam pomachać przed odjazdem ;)
Tak, to na zdjęciu to muchy. Nie wiemy do dzisiaj skąd się tam wzięły, ale trzeba było uciekać! :) |
Przełęcz d'Izoard |
Na trasie często napotyka się na pomniki i miejsca pamięci po osobach, które straciły życie w górach, tunelach czy na przełęczach. Tutaj zdjęcie takiego miejsca. Warto przystanąć i oddać chwilę ciszy osobom, które odeszły.
Granica włosko - francuska i niesamowita czapa śniegu. A pod nią - opalający się ludzie. Zobacz, jaka była wielka! |
Jadąc tą drogą pierwszy raz w życiu widziałam świstaka na żywo - ale futrzak! Jak z reklamy ;) |
Planowanie dalszej trasy :) |
Lody w Cuneo |
WIele takich zameczków leży na górach i pagórkach. Piękny i nierzadki widok. |
Żałuję, że nie miałam naklejek draVskiej, ale już ten błąd naprawiłam, na następną podróż przygotowane! :) |
Tradycyjne śniadanie włoskie :) Croissant i kawa :) Tu, wyjątkowo w dużej filiżance, normalnie podają te ichnie mini espresso |
Część I mapki kończy się niespodziewanie z nieznanej przyczyny, prawdopodobnie nie da się dzisiaj już przejechać do końca tam, gdzie myśmy jechali i Google nie chce wyznaczyć nam tamtędy szlaku (Przez Moulines - en Queyras). Jest sezonowo zamykana i tylko w okresie letnim jest dostępna i przejezdna.
Prześlij komentarz
Dzięki, że zostawiasz po sobie ślad - to zawsze motywuje :)