Wpakowaliśmy się we czwórkę w auto i pojechaliśmy na szybki wypad na Kornwalię.
Trochę to był szalony pomysł, bo sporo dnia zmarnowaliśmy na podróż (nasze kolejne wycieczki na Kornwalię już tak nie wyglądały :P i zajmowały więcej niż 1 dzień, zerknij chociażby na biwak koło Teatru Minack).
Mimo tego, że ta wycieczka była w kwietniu 2016, zapamiętałam ją jaką wietrzną, zimną i wręcz późnojesienną. Niestety pogoda nie sprzyjała, ale za to te widoki! :)
Nasz pierwszy przystanek to Lands End. To przylądek, który jest najdalej wysuniętym punktem na zachód w Anglii. Drugim skrajnym punktem jest wioska w Szkocji John o'Groats.
Anglicy mają przysłowie (odpowiednik polskiego 'Od morza aż do Tatr'), które brzmi 'from Land's End to John's o Groats', które w wolnym tłumaczeniu oznacza tyle, co 'Jak wyspa długa i szeroka' :)
Co mnie zafascynowało - ilość wraków niedaleko Lands End - nie wiem, czy można tam nurkować, ze względu na silne prądy morskie, ale mam wrażenie, ze to może być nurkowy raj!
Kolejny nasz przystanek to Góra Świętego Michała - Saint Michael's Mount
To wyspa u wybrzeży Kornwalii w zatoce Mount's Bay. Ze stałym lądem połączona jest ścieżką, którą można przejść, ale tylko podczas odpływu. Kiedy jest przypływ - dróżki nie ma, a do dyspozycji ciekawskich turystów pozostają łódeczki przeprawiające na drugą stronę. :)Na szczycie góry znajduje się kaplica świętego Michała.
Co ciekawe - góra ta była ośrodkiem religijnym od czasów średniowiecza i toczyły się tutaj również rożne bitwy i oblężenia. Niesamowite, że tyle lat minęło, tyle różnych władców odeszło, a góra i kaplica nadal stoją, a my możemy dreptać po tych samych drogach, którymi i oni chadzali...
Tym razem nie zwiedziliśmy niestety ani kaplicy, ani góry - trzeba będzie to nadrobić na jakiejś wycieczce motorkiem :)
źródło: Wikipedia |
Prześlij komentarz
Dzięki, że zostawiasz po sobie ślad - to zawsze motywuje :)