Zapraszam do prześledzenia całej podróży
Podsumowanie znajdziesz TUTAJ
Wpisy z kolejnych dni i odwiedzonych krain:
8&9 - Brescia i jezioro Garda
Drugiego dnia, rano, trzeba było dalej ruszać w drogę, a tu klops ! - znów zeszło nam powietrze z opony! Pustelnia totalna, do najbliższego miasteczka kawał drogi... Jakoś dojechaliśmy na flaku a tam - zamknięte wszystko! Stacja benzynowa w niedzielę na 4 spusty pozamykana, o kompresorze można było jedynie pomarzyć... Ludzi ani widu, ani słychu... No nic - jeździliśmy od jednego do drugiego końca miasta w nadziei, że kogoś zobaczymy. I udało się!
Jadąc do Brescii zahaczyliśmy o Parco Naturale del Beigua. Wysokie masywy górskie z tylko jedną drogą na wskroś - a na najwyższych miejscach - jechaliśmy w chmurach! Temperatura spadła do 15 stopni, a obłoki ograniczyły widoczność do minimum. Po zjechaniu w niższe partie, zrobiło się znów 32 stopnie i pełne słońce!
Brescia.
Odwiedziliśmy Marka rodzinę, która mieszka tam od lat. No, teraz już naszą rodzinę ! ;) To jak nas przyjęli, ugościli... Kochani, do końca życia tego nie zapomnimy! Rodzinna atmosfera, przemiłe rozmowy, opowieści... aż nie chciało się odchodzić od stołu i iść spać. Oboje byliśmy zasmuceni, gdy wyjeżdżaliśmy.
Z ciekawostek i newsów - coś co nam się bardzo spodobało we Włoszech. DARMOWA woda w odpowiednich punktach czerpania. Do wyboru gazowana (!!!), niegazowana i bardzo zimna. Można przyjść z kanistrami, butlami i butelkami. Czy po prostu się napić. Świetny pomysł! Popieram :)Taka darmowa woda powinna być w każdym kraju, miasteczku i wsi!
Dziewiątego dnia wybraliśmy się na cały dzień nad jezioro Garda. Lago di Garda, z włoskiego, to największe i najczystsze jezioro Włoch.
Olbrzymie jezioro, do którego objechania potrzeba aż 160 kilometrów! Robi wielkie wrażenie, a faluje niczym morze... Dzisiaj smażing, plażing i chilling. I jak widać na filmiku te piękne winnice... pewnie i winning... :P
Zbierało się na burzę... W ostatniej chwili daliśmy dyla i udało nam się uciec przed deszczem. Wieczorem, zmęczeni wróciliśmy do Brescii. Czas na sen, a jutro kolejny dzień i kolejna podróż - jedziemy dalej, tym razem kierunek Riomaggiore, w pięknej, nadmorskiej Ligurii! :)
Zbierało się na burzę... W ostatniej chwili daliśmy dyla i udało nam się uciec przed deszczem. Wieczorem, zmęczeni wróciliśmy do Brescii. Czas na sen, a jutro kolejny dzień i kolejna podróż - jedziemy dalej, tym razem kierunek Riomaggiore, w pięknej, nadmorskiej Ligurii! :)
Obejrzyj też w You Tube:
Prześlij komentarz
Dzięki, że zostawiasz po sobie ślad - to zawsze motywuje :)