Co tu dużo gadać - greckie jedzenie jest jednym z najlepszych na świecie, a ich przepyszne, świeże owoce morza zadowalają nawet największych wybrednialców ;)
Dzisiaj pokażę Wam kilka przykładów i polecę NAJBARDZIEJ RODZINNĄ, domową i PRZEPYSZNĄ restaurację na całym Rodos, a uwierzcie - jest w czym wybierać i przebierać, bo kuchnia i knajpki są wspaniałe!
Ok, Kochani , najpierw knajpa. Przedstawiam Wam rodzinną knajpkę nad samym morzem - Fish Restaurant Pilmmiri. W menu jest wiele pozycji, ale uwaga! Dostępne jest danego dnia tylko to, co udało wyłowić się z wody... po prostu bajka ! <3
Bardzo Was proszę - odpalcie sobie mapy Google i obejrzyjcie fotki z tego miejsca. Nie chciałam tutaj publikować czyjejś fotki i czyjejś pracy - ale mówię Wam - warto przejrzeć co tam się na tych zdjęciach wyprawia! :)
Należy pamiętać, że na greckich wyspach rosną świeże owoce, które można zrywać prosto z drzew i krzewów, albo kupić od lokalnych sprzedawców. Nam udało się na przykład kupić przepyszne winogrona od dziadzia jadącego na ciapku, który spod winogron wyłowił dwie plastikowe butelki z uzo i chciał nam je bardzo dorzucić do zakupów... ;)
To samo jeśli chodzi o inne frykaski. Podczas naszego pobytu udało mi się znaleźć dziko rosnące granaty, cytryny, oliwki (choć gajów oliwnych są setki!)czy figi. Figi były tak przepyszne, że oczy wylazły mi z orbit, bo to co kupuję w markecie nawet figi nie przypomina.
Oczywiście na przystawkę zawsze i wszędzie podawany świeżo upieczony chleb (świeżo upieczony tylko w dobrych lokalnych knajpkach) razem z oliwą i sałatką z fetą i ogromną ilością tymianku, który rośnie na pobliskich wzgórzach.
Poniżej - świeżutkie krewetki wyciągnięte o wschodzie słońca z Morza Śródziemnego, w sosie śmietanowym, z kluchami i pietruszką z ogródka ;) Mniam!
A tu krewetki z kozim, lokalnym serem w sosie pomidorowym. Na przystawkę - oczywiście świetna sałatka grecka ze świeżych warzyw i chleb z oliwą :)
Achhhhh, dla samych takich dań i swojskiej kuchni - warto tam wrócić! :)
Należy pamiętać, że na greckich wyspach rosną świeże owoce, które można zrywać prosto z drzew i krzewów, albo kupić od lokalnych sprzedawców. Nam udało się na przykład kupić przepyszne winogrona od dziadzia jadącego na ciapku, który spod winogron wyłowił dwie plastikowe butelki z uzo i chciał nam je bardzo dorzucić do zakupów... ;)
To samo jeśli chodzi o inne frykaski. Podczas naszego pobytu udało mi się znaleźć dziko rosnące granaty, cytryny, oliwki (choć gajów oliwnych są setki!)czy figi. Figi były tak przepyszne, że oczy wylazły mi z orbit, bo to co kupuję w markecie nawet figi nie przypomina.
Fajną sprawą są też kramiki rozsiane po całej wyspie, gdzie lokalni farmerzy i osoby zajmujące się produkcją czegoś swojskiego sprzedają swoje wyroby. I tak, do UK wróciliśmy bogatsi o kilka butelek domowego wina, miodu i silniejszych specyfików... ;)
Miłośnicy brytyjskiej ryby z frytkami...? No to patrzcie jak to powinno wyglądać! :) Przecież jak dostaliśmy TAKĄ rybę z frytkami na stół - zwariowaliśmy ;)Oczywiście na przystawkę zawsze i wszędzie podawany świeżo upieczony chleb (świeżo upieczony tylko w dobrych lokalnych knajpkach) razem z oliwą i sałatką z fetą i ogromną ilością tymianku, który rośnie na pobliskich wzgórzach.
Chleb z oliwą jest natomiast tak doskonały (zwłaszcza ręcznie wyciskana oliwa), że człowiek wcina go samego z oliwą, bez dodatków.
Tylko w jednej z odwiedzanych przez nas miejscówek - szok. Nie dostaliśmy na przystawkę chleba z oliwą! Ale za to podano nam na przystawkę zupę... z marchwi i lokalnych owoców morza. :)
Tak wyglądają dość standardowe potrawy w standardowych miejscach, czyli barach i restauracjach blisko centrów miast i ośrodkach turystycznych. No niestety - takie jedzenie nastawione jest na masówkę i nie zachwyca. Ale wystarczy odjechać dosłownie kilka kilometrów od dużego miasta, by delektować się tradycyjną pyszną kuchnią, pełną aromatów, przypraw i delikatnego mięsa frutti di mare.
Jedzenie może w centrach turystycznych szału nie robi - za to jest duży wybór drinków i w wielu miejscach dostępna shisha (faja wodna mniam mniam).
Must have na wyspie - zimne piwo Mythos podane tradycyjnie w mrożonym kuflu, który momentalnie zachodzi szronem. Niestety - w upałach panujących w Grecji taki efekt długo się nie utrzyma. Ale robi wrażenie!
Czasem zdarzy się tak, że gdy poprosisz o duże piwo, dostaniesz je albo w bucie... albo w 1,5 litrowym dzbanku na wodę ;)
A teraz coś dla łasuchów - najpyszniejsze dania, to te robione w kuchniach małych, lokalnych knajpek. Ręką doświadczonej Mamy albo Pani kucharki, która gotuje, jakby robiła to w domu, dla rodziny. Niebo w gębie! :)Poniżej - świeżutkie krewetki wyciągnięte o wschodzie słońca z Morza Śródziemnego, w sosie śmietanowym, z kluchami i pietruszką z ogródka ;) Mniam!
A tu krewetki z kozim, lokalnym serem w sosie pomidorowym. Na przystawkę - oczywiście świetna sałatka grecka ze świeżych warzyw i chleb z oliwą :)
Achhhhh, dla samych takich dań i swojskiej kuchni - warto tam wrócić! :)
Prześlij komentarz
Dzięki, że zostawiasz po sobie ślad - to zawsze motywuje :)